top1
top2


Puck 2010



„Żeglarstwo to wielka sztuka, której sens polega na tym,
aby posuwać się powoli i donikąd, chorując od zimna i morskiej wody
oraz ponosząc ogromne koszty.”
Oto najkrótsza i przewrotna definicja żeglarstwa. Aby ją sprawdzić, klasa Ia wybrała się do Pucka.

Po 14-tu godzinach jazdy pociągiem dotarliśmy do Gdyni, gdzie czekała nas przesiadka do Pucka. Pomimo zmęczenia bezpiecznie i w wesołej atmosferze natchnieni myślą o morskiej przygodzie dotarliśmy do Harcerskiego Ośrodka Morskiego. Po bardzo smacznym i sytym obiedzie wybraliśmy się na pieszą wycieczkę do Swarzewa. Następnego dnia miała zacząć się nasza przygoda pod żaglami.

Dzień pierwszy: ponieważ dysponowaliśmy tylko jedną łodzią typu Drużyna, klasa została podzielona na dwie ośmioosobowe wachty. Na początek dla obu wacht odbyło się krótkie szkolenie teoretyczne, które miało na celu przyswojenie nowych nazw i terminologii, po czym odbyła się część praktyczna szkolenie polegająca na nauce stawiania i zrzucania żagli, pracy cumami i wiązania podstawowych węzłów żeglarskich.

Podczas gdy jedna wachta odbywała pierwsze pływanie, druga zwiedzała Puck pod opieką pani prof. Heleny Wyroby. Po około 1,5 godzinie nastąpiła zmiana wacht. Podobna sytuacja wystąpiła po obiedzie. Żegluga w tym dniu miała na celu naukę podstawowej obsługi dwumasztowego jachtu z ożaglowaniem gaflowym, wykonywanie zwrotów, sterowanie. Okazało się też, że krótkie teoretyczne przeszkolenie rano to zbyt mało. Myliły się nazwy lin i żagli oraz innych części osprzętu jachtu. Jednak wieczorem można było usłyszeć powtarzane coraz częściej poprawnie nowe nazwy. Wieczór spędziliśmy przy ognisku, dzieliliśmy je z również wypoczywającym tam Liceum Plastycznym. Piekliśmy razem kiełbaski, śpiewaliśmy, a niektórzy zawarli przyjaźnie trwające aż do teraz.

Dzień drugi: wygląda podobnie do pierwszego, lecz wachty samodzielnie przygotowują łódź do żeglugi. Zaczyna to nawet nosić znamiona konkurencji, kto szybciej i lepiej przygotuje jacht do żeglugi i sklaruje go po zakończeniu pływań.

. Dzień trzeci: wyprawa żeglarska do Chałup. Dysponujemy dwoma jachtami i drugim sternikiem. Do Chałup mamy silny wiatr wiejący „w plecy”. Załoga s/y Moreno nie może się nadziwić, że płynący tylko pod fokiem i bezanem s/y Alerto ani na chwilę nie zostaje w tyle. Wyjaśnienie jest proste. Postawienie grotżagla przy tym kierunku wiatru nie doda prędkości, a utrudni sterowanie.

W Chałupach oglądamy stare łodzie rybackie i idziemy nad otwarty Bałtyk. Można zanurzyć stopy
w zimnym morzu i popatrzeć na przepływające na horyzoncie statki. W drodze powrotnej mamy pod wiatr. Trzeba halsować. Rodzi się więc chęć rywalizacji. Ścigamy się więc kto pierwszy w Pucku. Mimo przygody z sieciami rybackimi i kilku spotkań z niezbyt uprzejmymi regatowcami, Alerto przychodzi do Pucka 40 minut przed Moreno.

Dzień czwarty: planujemy wyprawę na cypel rewski. Niestety słabnący wiatr zmusza nas do odwrotu około godziny przed osiągnięciem celu. Niemniej tego dnia spędzamy nieprzerwanie na wodzie ponad sześć godzin. Na zakończenie odbywa się „bitwa morska” w której za oręż służą wiadra i czerpaki. Szczęśliwie żaden „pocisk” nie trafia.

Dzień piąty: północny wiatr o sile 6-7o B uniemożliwia żeglugę. Idziemy do Muzeum Ziemi Puckiej. Po południu wiatr nieco słabnie, ale zaczyna padać deszcz. Niemniej 7 osób decyduje się na pływanie.
W deszczu i silnej północnej wichurze przez dwie godziny kręcimy się po zatoce, wreszcie troszkę przemoczeni wracamy do portu. Ostatnie cumowanie ostatni klar jachtu i żegnaj gościnny Pucku. Wieczorem wybraliśmy się do centrum sportu w Pucku gdzie graliśmy w kręgle. Po współzawodnictwie wychowawca przygotował dla nas jeszcze jedną niespodziankę- zabrał nas do knajpki pełnej morskiego klimatu na pyszną i świeżą flądrę.






Przejdź do galerii